Kilkudziesięciu funkcjonariuszy, strażaków i ratowników grupy Nadzieja szukało 20 – letniej mieszkanki Łomży. Zziębnięta trafiła pod opiekę lekarzy.
Zaginięcie córki zgłosił wczoraj po godz. 20 zaniepokojony ojciec. Nie wróciła do domu, z którego wyszła wczesnym przedpołudniem. W ostatniej rozmowie z córką usłyszał, że jest zmarznięta, bo ugrzęzła po kolana w wodzie. Wcześniej miała w planach spacer w okolicach Grobli Jednaczewskiej.
Zaalarmowani funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania właśnie w tamtym rejonie. Przeczesali około 2 tysiące metrów kwadratowych przyległego terenu, sprawdzając między innymi kanały wodne biegnące wzdłuż ulicy. Wspólnie ze strażakami wyposażonymi w quad sprawdzali pobliskie pola i tereny zalesione oraz podmokłe. Działania te, nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Poszukiwania przeniosły się na obrzeża miasta. Funkcjonariusze rozproszeni też po całym mieście sprawdzali skwery, parki i przykościelne place.
Po około czterech godzinach intensywnych poszukiwań, tuż po północy, jeden z funkcjonariuszy z Wydziału Dochodzeniowo – Śledczego na ulicy Geodetów zauważył idącą chodnikiem młodą kobietę, rysopisem odpowiadającą tej ze zgłoszenia. Dziewczyna była zziębnięta, wystraszona, nie potrafiła logicznie wyjaśnić co robi w tym właśnie miejscu. Została przewieziona na komendę, gdzie jej tożsamość potwierdził czekający ojciec. 20 – latka trafiła pod opiekę lekarzy.