
Policjant na urlopie pomógł poszkodowanemu w wypadku mężczyźnie. Do czasu przyjazdu służb ratowniczych tamował krwawienie ciężko rannego. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że zdarzenie miało miejsce
w pobliżu drogi S8, gdzie porusza się dużo samochodów. Nikt oprócz funkcjonariusza nie zatrzymał się, by pomóc poszkodowanym.
We wtorek rano starszy sierżant Ariel Pietruszka, pełniący na co dzień służbę w 'patrolówce’ Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie, będąc tego dnia na urlopie, jechał swoim samochodem drogą serwisową z Lucynowa do Mostówki. Zauważył w rowie rozbitego volkswagena. Zatrzymał się i pobiegł do pojazdu. Za kierownicą siedział poważnie ranny mężczyzna, którego nie można było wyciągnąć z powodu uszkodzeń. Funkcjonariusz powiadomił służby ratownicze i opatrzył poszkodowanego. Do czasu przyjazdu ratowników tamował krwawienie rannego mężczyzny.
Jak ustalili później policjanci ruchu drogowego, 37 latek kierujący vw golfem najprawdopodobniej zasnął za kierownicą i zjechał z drogi do przydrożnego rowu, gdzie uderzył w betonowy przepust. Kierowca z obrażeniami ciała został przetransportowany do szpitala w Wyszkowie. W trakcie dalszych policyjnych czynności ustalono, że mężczyzna w ogóle nie powinien znaleźć się za kierownicą, gdyż nie posiada wymaganych uprawnień do kierowania. Dokładne okoliczności tego zdarzenia wyjaśniają wyszkowscy policjanci.
Warto, by każda osoba przejeżdżająca obok podobnego zdarzenia pamiętała, że coś takiego może spotkać każdego uczestnika ruchu drogowego, że w pewnym momencie to mijający obojętnie miejsce wypadku ludzie mogą sami znaleźć się w sytuacji, w której ich życie będzie zależeć od tego jak szybko i skutecznie zostanie im udzielona pomoc.
Pamiętajmy też, że i prawo nakłada na każdego obowiązek udzielnia pomocy osobom, których zdrowie i życie jest bezpośrednio zagrożone a więc choćby w sytuacji wypadku drogowego. Nieudzielenie takiej pomocy jest zagrożone karą 3 lat więzienia.
Funkcjonariusz, który udzielił pomocy mężczyźnie ma 5-letni staż służby w Policji. Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy w podobnych okolicznościach ratował komuś życie.


