Rolnicze priorytety
Polityka rolna ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania Unii Europejskiej, o czym świadczą choćby nakłady finansowe na europejskie rolnictwo stanowiące prawie 40% całego unijnego budżetu. Rolnictwo jest subsydiowane po to, by zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe dla ponad 500 mln obywateli Unii. Potrzeba zapewnienia Europejczykom odpowiedniej ilości zdrowej żywności w przystępnej cenie to unijny priorytet. Wyprodukowanie takiej żywności wymaga od europejskich rolników spełnienia wielu nieraz bardzo wyśrubowanych norm związanych choćby z prowadzeniem zrównoważonych praktyk mających wpływ na środowisko, dotyczących dobrostanu zwierząt czy stosowania określonej ilości nawozów. W ramach rekompensaty za dostosowywanie się do wymagań stawianych przez Unię, rolnicy otrzymują dopłaty, które mają przede wszystkim wspierać ich w produkcji i zwiększać rentowność gospodarstw. Szczegółowe zasady tego wsparcia ustalane i zmieniane są co kilka lat. Założenia na kolejną tzw. perspektywę budżetową przygotowuje Komisja Europejska. Projekt funkcjonowania Wspólnej Polityki Rolnej trafia następnie do Parlamentu Europejskiego, konkretnie do komisji, które szczegółowo przyglądają się propozycjom i dokonują zmian – w przypadku rolnictwa jest to przede wszystkim komisja rolnictwa i rozwoju wsi, tzw. AGRI, w której mam zaszczyt pracować trzecią kadencję. Dyskusje nad reformą, która z opóźnieniem spowodowanym m.in. brexitem i sytuacją pandemiczną wejdzie w życie 1 stycznia 2023 roku, trwały ponad dwa lata, zanim zostały przegłosowane przez cały Parlament Europejski.
Wypracowanie rozwiązań, które zaakceptuje większość nigdy nie jest proste, zwłaszcza że specyfika rolnictwa w każdym z dwudziestu siedmiu państw Unii jest inna. Różne są także podejścia do samej produkcji rolnej – w Parlamencie Europejskim ścierają się często skrajne poglądy reprezentowane przez polityczne frakcje. Nie wszyscy są na przykład zwolennikami subsydiowania rolnictwa i domagają się przeznaczenia środków WPR na inne cele. Coraz głośniejsze są także głosy domagające się różnych zakazów: produkcji mięsa, radykalnego zmniejszenia ilości stosowanych środków ochrony roślin itp. Bywa że z pozoru niewinne postulaty mogą wywrócić do góry nogami produkcję rolną, czego najlepszym przykładem jest niedawna rezolucja wzywającą do likwidacji chowu klatkowego na terenie Unii Europejskiej. Frakcja Europejskiej Partii Ludowej, którą w Parlamencie Europejskim współtworzymy jako PSL, od wielu lat pozostaje obrońcą silnej i racjonalnej Wspólnej Polityki Rolnej oraz godziwych dopłat dla rolników. Stara się także zapobiegać i przeciwdziałać kryzysom, jakie występują na rynkach rolnych.
Główne wyzwanie związane z reformą WPR, która niebawem wejdzie w życie, było związane z Zielonym Ładem, czyli sztandarowym programem Unii Europejskiej, który ma przekształcić Europę w nowoczesną i konkurencyjną, a przede wszystkim zeroemisyjną gospodarkę. Unia pozostaje światowym liderem przeciwdziałającym zmianom klimatu i stawia przed sobą bardzo ambitne cele związane z ochroną środowiska. Jako że rolnictwo jest sektorem gospodarki, który także w dużym stopniu odpowiada za emisję gazów cieplarnianych do atmosfery, oczywistym było, że tu także muszą dokonać się zmiany i pojawią się wymogi wprowadzenia pro-ekologicznych rolniczych praktyk, które będą korzystne dla klimatu.
Ma to swój wyraz w nowych zasadach Wspólnej Polityki Rolnej. O 25% zmniejszy się wówczas płatność podstawowa, czyli dopłata bezpośrednia do uprawianego hektara. Rolnik będzie mógł „odzyskać” owe 25%, ale będzie to warunkowane realizacją tzw. ekoschematów. Jest to tylko jeden z przykładów zmian, ale wspominam o nim nie bez powodu. Uzależnienie wysokości wsparcia od prowadzenia określonych praktyk rolniczych obnaży bowiem patologię, która od dawna trawi polskie rolnictwo, i w wyniku której wielu rolników nie będzie miało możliwości, by uzyskać dodatkowe środki z UE, choć mogliby i powinni być ich beneficjentami. Wynika to z powszechnej w naszym kraju praktyki bezumownej dzierżawy ziemi. Według szacunków naukowców nawet połowa gruntów rolnych w Polsce uprawiana jest w tzw. „szarej strefie” – dopłaty pobiera nie rolnik, który uprawia ziemię, ale właściciel gruntu, dla którego jest to forma zapłaty za jego nieformalną dzierżawę. O tym, jak wielka jest skala tego procederu mówią liczby: według ekspertów badających polską wieś, autorów raportu Polska Wieś 2020. Raport o stanie wsi (red. nauk. J. Wilkin, A. Hałasiewicz) aż 80% beneficjentów dopłat bezpośrednich to jedynie właściciele ziemi, zwykle byli rolnicy, którzy zaprzestali działalności wiele lat temu lub ich spadkobiercy. Oznacza to, że w Polsce nie ma 1 300 000 gospodarstw (tylu jest beneficjentów), a około 400 000. Średnia wielkość gospodarstwa nie wynosi 11 ha, jak mówią statystyki, tylko 25-30 ha. Z tych szacunków wynika, że aż na połowę uprawianych hektarów polski rolnik nie uzyskuje ani jednego euro dopłaty. Choć ponosi koszty i ryzyko uprawy także na dzierżawionych bezumownie gruntach, nie może ubezpieczyć znajdujących się na nich upraw (częstym przypadkiem w ostatnich latach jest, że w wyniku klęsk żywiołowych takich jak susze, pomoc od państwa otrzymują nie ci, którzy orzą i sieją, a właściciele gruntów). W przypadku gruntów dzierżawionych bezumownie rolnik nie może skorzystać z krajowych dopłat do paliwa rolniczego czy dopłat do materiału siewnego. Tworzone przez rolników plany nawozowe także w dużej mierze są fikcyjne, bo nie obejmują gruntów użytkowanych bezumownie. Problem stanie się jeszcze bardziej namacalny, gdy wejdą w życie nowe zasady WPR, o których wspomniałem wyżej – rolnicy będą mieli zablokowany dostęp do różnorodnych programów unijnych związanych z produkcją, czy ochroną środowiska.
By rozwiązać ten problem, zaproponowaliśmy w Parlamencie Europejskim, by tylko „rolnik aktywny zawodowo” był podmiotem krajowej polityki rolnej uprawnionym do korzystania z unijnego wsparcia dla rolnictwa, tak, by to nie fakt posiadania ziemi, ale rzeczywista działalność rolnicza była warunkiem otrzymania dopłat. Chcę zarazem podkreślić, że na proponowanych rozwiązaniach nikt nie straci – zwłaszcza właściciele małych gospodarstw, którzy zaniechali prowadzenia działalności, ale wciąż ubezpieczeni są w KRUSie, powinni ubezpieczenie zachować; zamiast dopłat powinni otrzymywać umówiony z dzierżawcą czynsz.
Choć nie było to łatwe, udało się nam przeforsować zapis, zgodnie z którym każde państwo członkowskie ma obowiązek wprowadzenia i doprecyzowania definicji „rolnika aktywnego zawodowo”. Od początku byłem orędownikiem tego rozwiązania i cieszę się, że dzięki mojemu zaangażowaniu udało się je wprowadzić do nowych zasad WPR. Niestety tu zaczynają się schody, gdyż polskie władze nie są zainteresowane uregulowaniem tej kwestii i rozwiązaniem problemu, w wyniku którego tysiące rolników nie będzie mogło sięgnąć po ogromne pieniądze, które im się po prostu należą.
Jarosław Kalinowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego
Grupa EPL to największa i najstarsza grupa polityczna w Parlamencie Europejskim. Polskie Stronnictwo Ludowe od początku obecności Polski w Unii Europejskiej współtworzy Europejską Partię Ludową, którą wyróżniają centroprawicowe poglądy głęboko zakorzenione w tradycyjnych chrześcijańskich wartościach.
www.eppgroup.eu/pl/