Daniel Domurat – rocznik 1988. Od 2011 r. zmaga się z chorobą nowotworową (gwiażdziak włosowatokomórkowy – nowotworowy guz mózgu). Zanim zachorował, prowadził zdrowy tryb życia, uprawiał sport, zwłaszcza biegi i piłkę nożną. Czterokrotnie brał udział w półmaratonach. Kiedy więc pojawiły się pierwsze objawy choroby, zbagatelizował je. Zdarzało się, że (zwłaszcza po wysiłku), na chwilę robiło mu się ciemno w oczach, nic nie widział. Postanowił pójść do okulisty. Był czwartek, 30 listopada 2011 r. Okulista skierował go w trybie natychmiastowym do neurologa. Zrobiono badania i odkryto obecność guza. Wszystko zaczęło dziać się w zawrotnym tempie. Daniel znalazł się w szpitalu. Przewieziono go do Warszawy i już następnego dnia po wizycie u okulisty miał być operowany. Ostatecznie operacja odbyła się w poniedziałek, 5 grudnia 2011 r. Już 26 marca 2012 r. kolejna operacja, po której powoli dochodził do siebie. Nauczył się na nowo chodzić. Za sprawą rehabilitacji w znacznym stopniu odzyskał sprawność. Kolejne kontrole dawały nadzieję, że będzie dobrze. Niestety guz pojawił się ponownie. 9 listopada 2018 r. Daniel znowu znalazł się na stole operacyjnym. W kwietniu wrócił do domu. Był bardzo wycieńczony, leżący, odżywiany dojelitowo. Ważył 45 kg. Miał poważne zaburzenia pamięci. Podwójne widzenie.
25 maja odbył się koncert charytatywny „Pomóżmy Danielowi”. Zaśpiewali dla niego: Piotr Grzyb i Łucja Warych. Koncertowi towarzyszyły pokaz udzielania pierwszej pomocy w wykonaniu grupy ratunkowej „Nadzieja” i pokaz ratownictwa technicznego w wykonaniu myszynieckich strażaków. Pamiętali o koledze z drużyny także piłkarze z myszynieckiego „Bartnika” i nauczyciele z gimnazjum. W dniu koncertu Daniel znajdował się jeszcze w kiepskim stanie, ale bardzo chciał być obecny. Na wózku jeździł wśród ludzi, którzy przyszli, by go wesprzeć i widać było, że jest po prostu szczęśliwy. Uwierzył, że w swojej walce o powrót do zdrowia nie jest sam, że wspiera go wiele osób. Informacja o chorobie Daniela dotarła do wielu jego znajomych i nieznajomych za pośrednictwem Facebooka. Jego trudny los poruszył wiele ludzkich serc. Dość szybko dały się widzieć efekty intensywnej domowej rehabilitacji. Daniel po raz trzeci w swoim życiu uczył się chodzić.
Niestety w lipcu bieżącego roku guz pojawił się ponownie. We wrześniu okazało się, że jest nieco większy. Rozważano chemioterapię. Ostatecznie lekarze podjęli decyzję o radioterapii, która ma się rozpocząć niebawem.
OSAMOTNIENIE
Za jeden z najtrudniejszych momentów swojej choroby uważa Daniel ten czas, kiedy po drugiej operacji doszedł już jako tako do siebie i nagle okazało się, że jest zupełnie sam. Odzyskał częściowo sprawność, ale nie był w stanie funkcjonować podobnie jak przed chorobą. Kłopoty z pamięcią, podwójne widzenie, zaburzenie równowagi – to wszystko dawało się we znaki. Miał zaledwie dwadzieścia parę lat. Jego koledzy zakładali rodziny, a on wciąż borykał się ze skutkami nowotworu, coraz bardziej osamotniony. Starał się, na ile pozwalał mu na to stan zdrowia, pracować. Coraz bardziej doskwierała mu jednak samotność i poczucie braku sensu. I wtedy właśnie nastąpiła wznowa, a potem – kolejna operacja.
ROLA WSPARCIA
Dziś Daniel znajduje się w innej sytuacji. Jego walka o życie trwa, ale wie, że nie jest sam. Wspiera go wiele osób. Pamiętają koledzy i koleżanki ze szkolnej ławy. Zyskał nowych przyjaciół. Stara się żyć aktywnie, na ile pozwala mu jego niepełnosprawność. Często powtarza, że skoro tyle osób wierzy, że wygra walkę z nowotworem i wspiera go, to on nie może zawieść.
Chciałby pomóc tym, którzy w chorobie mają mniej szczęścia. Zaapelować do zdrowych, by chorym nie okazywali litości, która upokarza, a starali się dać swoją obecność i życzliwość. Chciałby, by jego historia dawała nadzieję osobom znajdującym się w podobnej sytuacji. Świat pełen jest dobrych i empatycznych osób. Warto jest żyć i nie poddawać się nawet w najtrudniejszych chwilach. Byle człowiek nie został pozostawiony sam sobie w cierpieniu.