Mijający rok obfitował w ważne dla obywateli Unii Europejskiej rozstrzygnięcia na forum Parlamentu Europejskiego. Większość niestety nie budzi takiego zainteresowania opinii publicznej jak choćby ostatnie głosowanie nad zmianą traktatów, które – choć głośne medialnie – z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością nie będzie miało żadnego przełożenia na dotychczasowy kształt i funkcjonowanie Unii Europejskiej. Ze względu na burzę, jaką sprawozdanie dotyczące zmian traktatowych wywołało w Polsce, odnoszę się do tego tematu i narosłych wokół niego kłamstw w drugiej części poniższego komentarza. Wcześniej jednak chcę zwrócić uwagę Czytelnika na najważniejsze efekty pracy AGRI, czyli komisji rolnictwa i rozwoju wsi Parlamentu Europejskiego, które będą rzutować na sytuację także polskiego rolnictwa, na dostępność żywności, którą jako konsumenci nabywamy w sklepach, ale też na środowisko, w którym żyjemy.
Dla nikogo bowiem nie będzie zaskoczeniem, że Unia Europejska aspiruje do miana pierwszego kontynentu neutralnego dla klimatu, w związku z czym stawia przed sobą bardzo ambitne cele, które mają uczynić z niej nowoczesną, zasobooszczędną i konkurencyjną gospodarkę. Konsekwencją takiego podejścia są bardzo ambitne projekty, które trafiają do nas, do Parlamentu Europejskiego, z Komisji, gdzie powstają. Nie negując potrzeby daleko idących zmian, jako posłowie Europejskiej Partii Ludowej, stawiamy sobie za cel przede wszystkim rozsądek i ochronę interesów obywateli, w tym także rolników, przed pomysłami, które – choć szczytne – mogą mieć bardzo negatywne konsekwencje dla rolników i konsumentów.
Właśnie dlatego odrzuciliśmy propozycje regulacji dotyczących zrównoważonego stosowania środków ochrony roślin (tzw. SUR), które zakładały drastyczną redukcję ich wykorzystania w najbliższych latach. Doprowadziłoby to do ograniczenia produkcji żywności i wzrostu jej cen, a rolnikom znacznie utrudniłoby pracę i uniemożliwiło uzyskanie godziwego dochodu z produkcji roślinnej. Cieszę się, że także dzięki moim namowom i sugestiom, grupa Europejskiej Partii Ludowej nie poparła rozwiązań proponowanych przez Komisję. Z satysfakcją odnotowuję, że prawodawcy zaczynają rozumieć, że nie można rzucać dodatkowych kłód pod nogi rolnikom w tak trudnych i niepewnych czasach. Zanim wprowadzimy zakaz stosowania obecnie używanych środków ochrony, musimy zapewnić naszym rolnikom dostęp do odpowiednich alternatyw, a nowe ustawodawstwo wprowadzać stopniowo, bez nagłego zwiększania biurokratycznego obciążenia.
Mimo wielu wątpliwości i zastrzeżeń ze strony posłów z komisji ds. rolnictwa oraz komisji ochrony środowiska (w tym naszych, posłów PSL oraz większości posłów z Polski), Parlament Europejski przyjął projekt rezolucji ustawodawczej w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych UE. Szacuje się, że aż 80% siedlisk w UE jest obecnie w złym stanie, dlatego KE wystąpiła z projektem odbudowy środowiska naturalnego poprzez m.in. zalesianie, odtwarzanie terenów podmokłych i użytków zielonych, co ma skutecznie przeciwdziałać zmianom klimatycznym i zapobiegać klęskom żywiołowym. Znowu jednak w imię wyższych celów zapomniano o tym, jak przedłożona propozycja wpłynie na produkcję rolną. Tekst ten od samego początku budził wiele obaw wśród rolników, gdyż dążąc do ochrony środowiska i bioróżnorodności, narzucał ograniczenia dla rolnictwa w postaci np. wyłączenia z użytku części dzisiejszych terenów uprawnych. Na szczęście po wielu miesiącach negocjacji międzyinstytucjonalnych stanowisko rolników i producentów zostało lepiej uwzględnione, dzięki czemu cele odbudowy ekosystemów zostały nieco zredukowane, a bezpieczeństwo żywnościowe zostało uznane za nadrzędną ideę we wdrażaniu założeń nowego ustawodawstwa.
Przyjęliśmy też rezolucję, mającą na celu osiągnięcie głównego założenia inicjatywy UE dotyczącej owadów zapylających, czyli zahamowania zanikania zwłaszcza populacji pszczół. Niebezpieczeństwo, które niesie ze sobą obserwowane od dłuższego czasu zjawisko, wiąże się nie tylko ze spadkiem wydajności produkcji rolnej, ale też z obniżeniem bezpieczeństwa żywnościowego, drastycznym pogorszeniem się bioróżnorodności i środowiska, a nawet zagrożeniem dla przeżycia rodzaju ludzkiego. Zobowiązaliśmy Komisję Europejską do uwzględnienia inicjatyw, mających na celu ochronę dzikich oraz kontrolowanych stad zapylaczy w przyszłych Planach Strategicznych Wspólnej Polityki Rolnej, a także w Europejskiej Strategii Bioróżnorodności.
Sukcesem należy nazwać porozumienie osiągnięte w pracach nad nową ustawą o emisjach przemysłowych, dzięki któremu hodowla bydła nie będzie sklasyfikowana jako zakłady przemysłowe. Pomysł, by rodzinne gospodarstwa rolne traktowane były jako „truciciele”, na równi z największymi zakładami zanieczyszczającymi powietrze, był doprawdy skandaliczny. Na szczęście, dzięki współpracy posłów z grupy EPL udało się wyłączyć hodowlę z zakresu proponowanej dyrektywy. Komisja Europejska została ponadto zobowiązana do wdrożenia tzw. klauzuli wzajemności, dzięki której produkty rolne importowane spoza UE będą musiały spełniać takie same wymogi środowiskowe, jak te obowiązujące na mocy dyrektywy europejskich rolników.
W ostatnich tygodniach w Polsce wiele się mówi o głosowaniu w Parlamencie Europejskim nad „Sprawozdaniem w sprawie wniosków Parlamentu Europejskiego dotyczących zmian Traktatów”. W kontekście tego dokumentu, eurosceptycy i populistyczna prawica wytoczyli najcięższe działa, strasząc rzekomą utratą suwerenności przez Polskę, niemieckim planem centralizacji UE i „superpaństwem”, jakim właśnie staje się Unia. Dla jasności należy wyjaśnić, że Parlament Europejski może (podobnie jak np. rządy państw członkowskich) proponować zmiany traktatowe, i choć właśnie to zrobił, prawdopodobieństwo wejścia ich w życie właściwie jest zerowe. Jako polscy posłowie w PE w zdecydowanej większości głosowaliśmy przeciwko „Sprawozdaniu w sprawie wniosków Parlamentu Europejskiego dotyczących zmian Traktatów”. Choć w Parlamencie znalazła się większość, która pozwoliła przyjąć dokument, nie oznacza to, że Unia stała się właśnie „superpaństwem”, a Polska utraciła suwerenność. By jakiekolwiek zmiany weszły w życie potrzebna jest jednogłośna zgoda wszystkich państw członkowskich. Nie tylko polska demokratyczna większość wybrana w wyborach 15 października zapowiedziała już, że zmiany są zbyt daleko idące, by Polska mogła się na nie zgodzić. Kilka innych państw członkowskich również zapowiedziało swoje weto, co właściwie kończy dyskusję nad dokumentem.
Nie zmienia to faktu, że Unia Europejska będzie się zmieniać. Dobrze by było, by polskie władze brały udział w debatach nad potrzebnymi zmianami, przedstawiały swoje sugestie i aktywnie przekonywały do nich unijnych partnerów. Przez 8 ostatnich lat niestety nic takiego nie miało miejsca, w konsekwencji czego Polska stała z boku, zamiast zasiąść przy stole, przy którym podejmuje się ważne decyzje. Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni.
Jarosław Kalinowski
Poseł EPL w Parlamencie Europejskim
Grupa EPL to największa i najstarsza grupa polityczna w Parlamencie Europejskim. Polskie Stronnictwo Ludowe od początku obecności Polski w Unii Europejskiej współtworzy Europejską Partię Ludową, którą wyróżniają centroprawicowe poglądy głęboko zakorzenione w tradycyjnych chrześcijańskich wartościach. www.eppgroup.eu/pl/
Materiał sponsorowany.